Getto łódzkie – tam gdzie nie było dotychczasowych ogrodzeń, jak np. przy granicach nowego cmentarza – zostało otoczone ogrodzeniem z drutu kolczastego na słupach, a nie murem, jak to było np. w Warszawie. Wiązało się to z otwartym charakterem części terenu (Marysin) i zakładanym początkowo krótkim okresem istnienia getta. Wartownicy niemieccy mieli swe posterunki po zewnętrznej stronie drutów, oddalone od siebie od 50 do 100 m. Należeli oni do 101 batalionu policji z Hamburga, a potem (od 7 kwietnia 1941 r.) specjalnego Polizei Reserve Bataillon Getto. Liczba strażników – w związku z potrzebami wojennymi III Rzeszy – stopniowo malała.
Przekroczenie drutów, a nawet nadmierne zbliżenie się do nich, traktowane było jako próba ucieczki i uzasadnienie użycia broni przez strażników. Zastrzelenie mieszkańca getta uznawano za zapobieżenie ucieczce i nagradzane, toteż zdarzały się wypadki strzelania do osób znajdujących się w odległości kilkudziesięciu metrów od drutów. Podejście do drutów stawało się dla niektórych sposobem na popełnienie samobójstwa (tzw. strzał łaski). Druty nie były granicą nieprzekraczalną, o czym świadczy fakt uprawiania – choć na stosunkowo małą skalę – szmuglu.
Jacek Walicki